Miejskie Centrum Kultury w Czarnkowie

XVI Rowerowy Rajd Nocny

Ocena 0/5

Na tle księżyca w stylizowanym na koło rowerowe człowieka na rowerze, na którym znajduje się także polska flaga, sakwa i gitara. U góry napis Rowerowa Sekcja Turystyczna, na dole napis Czarnków

Szesnasta edycja Rowerowego Rajdu Nocnego upłynęła pod znakiem wesołych rozmów, dobrego humoru i poznawania lokalnych dróg z nieco innej perspektywy. Po zmroku śpiew ptaków zastąpiło cykanie świerszczy, kolorowe motyle ustąpiły miejsca swoim braciom z drugiej połowy doby, a wiele rzeczy wyglądało zupełnie inaczej lub nie wyglądało wcale, bo przecież było ciemno.

Prognozy pogody na trzecią sobotę czerwca zwiastowały prawdziwie letnią pogodę i o dziwo wszystko się sprawdziło. Słupki w termometrach wspięły się ponad trzydziestą kreskę, na błękitnym niebie nieustannie świeciło słońce, a wytchnienie od upału niósł nieco silniejszy wiatr. Wygranymi mogli poczuć się więc wszyscy, którzy wybrali wypoczynek na, w lub nad wodą. Natomiast wieczorem na wszystkich chętnych czekała wycieczka przygotowana przez Rowerową Sekcję Turystyczną w Czarnkowie. Tu również aura stanęła na wysokości zadania. Zrobiło się nieco chłodniej i ustały podmuchy wiatru, dokładnie tak, jak powinno być w trakcie rajdu rowerowego. Z tych doskonałych warunków postanowiło skorzystać 29 turystów, którzy o godzinie 20.30 stanęli na placu przed Czarnkowskim Domem Kultury z rowerami obowiązkowo wyposażonymi w białe przednie i czerwone tyle światło oraz inne świetlne ozdoby, tyleż widowiskowe, co niekonwencjonalne, np. wielokolorowe lampki choinkowe lub migające na żółto ostrzegawcze. Peleton, przy wykorzystaniu ulic i ścieżek rowerowych, dotarł do Brzeźna, a następnie szosami przejechał przez Gębice, Sarbię, Marunowo, Kruszewo i oba Romanowa, by zatrzymać się w Łazienkach Czarnkowskich, gdzie zorganizowano umowny półmetek. Rozpalone ognisko posłużyło jako tło nocnych rozmów podczas pieczenia kiełbas, które w asyście bułki i oranżady miały na celu przywrócenie utraconych w czasie jazdy kalorii. Co prawda część uczestników na początku odmówiła konsumpcji tłumacząc, że pingwiny to jaskółki, które jadły po godzinie osiemnastej, ale ostatecznie zapach tłuszczu kapiącego na rozgrzane polana złamał każdego. W okolicach północy, po wspólnej fotografii, rowerzyści rozjechali się do domów po pokonaniu nieco ponad 40 kilometrów.
Marcin Małecki


Galeria zdjęć

rn1806202201 rn1806202202 rn1806202203 rn1806202204 rn1806202205 rn1806202206 rn1806202207 rn1806202208 rn1806202209 rn1806202210 rn1806202211 rn1806202212 rn1806202213 rn1806202214 rn1806202215 rn1806202216 rn1806202217 rn1806202218 rn1806202219 rn1806202220 rn1806202221 rn1806202222 rn1806202223 rn1806202224 rn1806202225 rn1806202226 rn1806202227 rn1806202228 rn1806202229
powrót do kategorii
Poprzedni Następny

Dodaj komentarz

Spodobała Ci się informacja? Zostaw nam swoją opinię
- to dla Ciebie staramy się być najlepsi, a Twoje zdanie bardzo nam w tym pomoże!
Twoja ocena
Ocena (0/5)

Pozostałe
aktualności