Miejskie Centrum Kultury w Czarnkowie

Żyć się chce 2021

Ocena 0/5

Plyta winylowa

Tak zatytułowany koncert odbył się w minioną niedzielę na czarnkowskim rynku, gdzie w towarzystwie zespołu Warsaw String Quartet zaśpiewała Alicja Majewska. Przy fortepianie zasiadł największy kompozytor jej piosenek Włodzimierz Korcz. Występ wspierał akcję szczepień prowadzoną przez Urząd Miasta i Szpital Powiatowy w Czarnkowie.

Alicja Majewska we współpracy z Włodzimierzem Korczem istnieje na muzycznej scenie od kilkudziesięciu lat. Karierę zaczęła od występów z zespołem Partita ("Mamy tylko siebie", "Kiedy wiosna buchnie majem"), by potem rozpocząć karierę zaproponowaną przez Mariusza Waltera. Zaśpiewała wtedy w programie telewizyjnym piosenki z repertuaru Hanki Ordonówny. Od tego momentu jej kariera potoczyła się błyskawicznie. Uznanie publiczności, krytyków, organizatorów imprez oraz wydawców płyt, zaprowadziły ją na szczyty popularności i sławy. Zjeździła z koncertami pół świata. Jest zwyciężczynią licznych festiwali oraz ulubienicą publiczności. Nie bez powodu. Jej głos i umiejętności szły w parze z pracowitością i talentem. Nie zabrakło też łutu szczęścia. W dwutysięcznym roku spotkała na swoje drodze Włodzimierza Korcza, który stał się jej głównym współpracownikiem i kompozytorem piosenek. Ten duet w towarzystwie kwartetu smyczkowego usłyszeliśmy w niedzielny wieczór w Czarnkowie. Było wspaniale. Publiczność usłyszała piosenki z najnowszej płyty "Żyć się chce" oraz dawne, sztandarowe przeboje z niezapomnianym "Jeszcze się tam żagiel bieli" na zakończenie. Pani Alicja znalazła też czas, by odpowiedzieć na pytania redakcji Nadnoteckich Ech. Serdecznie dziękujemy!

Od czasu śpiewania w zespole Partita niemal każdy Pani dzień jest znany. Ja spytam co było wcześniej?

- Każdy, kto wyląduje na zawodowej scenie, ma jakąś muzyczną przeszłość. Ja oczywiście wcześnie podśpiewywałam na rodzinnych uroczystościach i w szkole. Mój Tata był muzykalny, uczył muzyki, więc w domu było muzykalnie. Śpiewałyśmy też wspólnie z siostrą, która jednak nie poszła ze mną drogą kariery. Brałam też udział w młodzieżowych konkursach piosenki. Z poważniejszych rzeczy wymienię udział w Festiwalu Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze, gdzie wcale mnie nie zauważono. Nie dostałam żadnej nagrody, co udowadnia, że można wiele osiągnąć i bez udziału w festiwalach. Media podają czasem, że byłam laureatką tego festiwalu, jednak zaprzeczam, to nie jest prawda. Jako studentka śpiewałam w klubie Czarny Kot w Warszawie. Zostałam w tym czasie zauważona przez jednego z organizatorów życia kulturalnego i wraz z przyjaciółką Anią Pietrzak byłyśmy angażowane na różnych scenach. Dorabiałyśmy w ten sposób do studenckiego życia, co było w tym czasie bardzo powszechne. Dzięki śpiewaniu nie musiałam sprzątać, myć okien czy bawić dzieci. W efekcie tych skromnych występów scenicznych dostałyśmy się obie do Partity. Muszę też dodać, że w tym właśnie okresie zaczęłam się uczyć śpiewu. Zarobione pieniądze przeznaczałam na naukę emisji głosu. Lekcje dawała Pani Olga Łada i ten fakt procentuje do dziś. Miałam ogromne szczęście, że trafiłam właśnie na nią. Zawdzięczam jej w swojej karierze bardzo wiele.

Później trafiła Pani do zespołu Partita i rozpoczęła trwającą do dziś współpracę z kompozytorem i pianistą Władysławem Korczem. Który moment w swoje karierze uważa Pani za najważniejszy i najciekawszy?

- Śpiewam zawodowo ponad 40 lat. To czas nie tylko śpiewania, ale i budowania kariery i pozycji. Były rozczarowania i niepowodzenia, które też przecież budują, były i niewątpliwe sukcesy. Jednak muszę przyznać, że ostatnie lata są dla mnie bardzo ważne. Jest to czas pewnego rodzaju spokoju. Nie takiego, że nic się nie dzieje, bo właśnie się dzieje! I to mnie nawet zadziwia. Dzięki Bogu mój głos jeszcze dobrze funkcjonuje i mogę śpiewać. To dla mnie bardzo ważne. Powstało w Polsce kilka fantastycznych obiektów muzycznych, gdzie można występować. Dawniej inwestycji tego wymiaru nie było. Jestem zapraszana na takie imprezy i cieszy mnie śpiewanie na tak profesjonalnych scenach. Fantastycznie, że na mniejsze koncerty, jak dziś w Czarnkowie, przychodzi tak wiele osób. Mam za sobą czas stresu i niepewności. Niczego nie muszę już udowadniać. Dlatego uważam, że właśnie "teraz" jest dla mnie najlepszy czas w karierze. Czas, który ciągle trwa. Śpiewam nowe piosenki, mam kontrakt z firmą Sony na dwie płyty. Śpiewam pieśni sakralne w oratoriach Włodzimierza Korcza, co jest dużym wyzwaniem dla głosu i warsztatu. Ciągle się uczę. Nie ma we mnie potrzeby walki. Jest jednak duża odpowiedzialność za to co robię. Nie chcę nikogo zawieść. Publiczności, wydawców, autorów tekstów i muzyki. W tym spokojnym "teraz" jest na szczęście miejsce na pozytywne emocje i adrenalinę.

Czy miała Pani kiedykolwiek ochotę zmienić przebieg swojej kariery? Śpiewać jazz, blues, zostać aktorką?

- Nie mam predyspozycji do innej stylistyki śpiewania. Aktorsko realizuję się na scenie, gdy śpiewam. Zawsze pociągała mnie piosenka literacka i emocjonalna duchowo. Taka jaką śpiewała na przykład Edih Piaf czy Sarah Vaughan z jej ciemną barwą głosu. W dzieciństwie pociągał mnie głos Sławy Przybylskiej oraz śpiewane przez nią piosenki. Lubię też piosenkę rosyjską z Władimirem Wysockim i Okudżawą. Mam za sobą sesję rockową w czasach opozycji PRLu, jednak nie sprawdziłam się w tej stylistyce. Jest wielkim szczęściem, że na mojej drodze scenicznej stanął Włodzimierz Korcz. Jego twórczość kompozytorska jest mi bardzo bliska i emocjonalna. W tym gatunku muzyki mogę wyrazić się najpełniej i najlepiej. Inne rzeczy zostawiam tym, którzy robią to po prostu lepiej.
Piotr Keil

Galeria zdjęć

zs0108202101 zs0108202102 zs0108202103
powrót do kategorii
Poprzedni Następny

Dodaj komentarz

Spodobała Ci się informacja? Zostaw nam swoją opinię
- to dla Ciebie staramy się być najlepsi, a Twoje zdanie bardzo nam w tym pomoże!
Twoja ocena
Ocena (0/5)

Pozostałe
aktualności