XXIII Salon Wielkopolski 2024 – wystawa pokonkursowa
Tryptyk Agnieszki Banasiak - "Królowa pozorów", Tych lat nie odda nikt", "I znów będziemy czekać" - uzyskał najwyższe uznanie w oczach jury XXIII Salonu Wielkopolskiego 2024. Najlepsze prace wybrano spośród stu czterdziestu ośmiu tytułów nadesłanych przez sześćdziesięciu autorów z całego kraju. W sumie nagrodami objęto dziesięć prac. Było co oglądać.
15 listopada w Muzeum Ziemi Czarnkowskiej wręczono nagrody przyznane w ramach dorocznego konkursu plastycznego organizowanego przez Miejskie Centrum Kultury w Czarnkowie. Prace oceniało jury w składzie: prof. Andrzej Zdanowicz z Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu - przewodniczący, Olga Urban z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Wielkopolskiego w Poznaniu, Ewa Gbiorczyk - prezes Zarządu Krajowego Związku Artystów Plastyków i Emilia Stawujak reprezentująca MCK w Czarnkowie. Jury zakwalifikowało na wystawę 73 prace oraz przyznało następujące nagrody i wyróżnienia: Grand Prix - nagrodę Marszałka Województwa Wielkopolskiego - Agnieszce Banasiak z Torunia za prace "Królowa pozorów", "Tych lat nie odda nikt", "I znów będziemy czekać"; I Nagrodę Starosty Powiatu Czarnkowsko - Trzcianeckiego - Neli - Genowefie Nelip z Katowic za prace "Kozy w górach I", "Kozy w górach II"; II Nagrodę Burmistrza Czarnkowa - Beacie Pendowskiej z Poznania za pracę "A whale"; III Nagroda Dyrektora Miejskiego Centrum Kultury w Czarnkowie - Annie Sobczak z Nowej Iwicznej za pracę "Zielona wróżka"; Nagrodę Związku Artystów Plastyków im. Grażyny "Jagienki" Rębarz - Przemysławowi Bukowskiemu z Dąbrowy Górniczej za prace "Conections I", "Stary dom"; wyróżnienie - Danucie Bronowickiej - Owczarek z Wrocławia za pracę "Chwila na relaks".
Salon Wielkopolski od lat cieszy się doskonałą opinią. Prace przysyłają artyści z całego kraju. Dopisuje też czarnkowska publiczność, wśród której nie brakuje osób - reprezentantów kultury, sztuki, a także lokalnych władz. Dziełom sztuki towarzyszyła muzyka. W tym roku goszczono "Trio Gracja" z Poznania, które tym razem wystąpiło w duecie. Na skrzypcach grała Wiktoria Tokłowicz, a na wiolonczeli Agata Kaszubowska - Rzepka. Panie występują razem od blisko dziesięciu lat. Dla gości wykonały przeboje muzyki klasycznej i współczesnej, nie wyłączając słynnego i trudnego interpretacyjnie "Libertanga" Astora Piazzolli. Gratką dla gości był tradycyjny wybór nagrody publiczności. W tym roku zebrani nie byli zgodni z jurorami, za najlepszą pracę uznano kompozycje "Szach mat" i "Tylko nie krzycz" wykonane przez Michała Scheidinga.
Spotkanie ze sztuką zakończył poczęstunek, podczas którego dyskutowano, wymieniano uwagi i spostrzeżenia. Przysłuchując się kuluarowym rozmowom o komentarz poprosiliśmy Danutę Bronowicką - Owczarek, laureatkę wyróżnienia o komentarz do zakończonej wystawy - Jestem zachwyconą rozmachem tej imprezy. Wzięłam w niej udział po raz pierwszy. Tworzę obrazy tekstylne, a więc nie malowane, które zyskały jednak aprobatę jury. Organizacja Salonu jest wzorowa. Wszystko dopięte jest na przysłowiowy ostatni guzik. Spotkałam się tutaj z przemiłym powitaniem przez bardzo przyjazne środowisko. Uczestniczymy z obecnym dziś moim mężem w wielu podobnych wydarzeniach. Jednak to, czego doświadczamy dziś w Czarnkowie jest wyjątkowe. Przyjechaliśmy z Wrocławia, bywamy bardzo często na wernisażach wysokiej rangi. Salon Wielkopolski jest imprezą wyjątkową i niepowtarzalną.
Rozmowa z laureatką Grand Prix Agnieszką Banasiak
Proszę opowiedzieć o sobie naszym czytelnikom.
- Przyjechałam z Torunia, ale związana jestem z Darłowem, gdzie spędziłam dzieciństwo i szkolne lata. Tam zaczęła się też moja przygoda ze sztuką, głównie malarstwem. Zafascynował mnie już pierwszy kontakt z kredkami w przedszkolu. Później było już tylko intensywniej. Malowałam w podstawówce i liceum gdzie się dało i na czym się dało. Uzdolnieni plastycznie byli rodzice, po których odziedziczyliśmy z bratem zdolności plastyczne, ale sztuce pozostałam wierna tylko ja. Moim marzeniem były oczywiście studia plastyczne. Nie udało się jednak za pierwszym podejściem. W związku z tym najpierw ukończyłam Studium Medyczne i uzyskałam dyplom z terapii zajęciowej. Przez wiele lat pracowałam w tym zawodzie w Wojewódzkim Szpitalu Psychiatrycznym w Toruniu na Oddziale Dziennym. Doświadczenie w tym miejscu pomogło mi rozwinąć sferę myślenia psychologicznego, co ma obecnie ogromny wpływ na moje malarstwo. W 2010 roku rozpoczęłam studia artystyczne na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika na Wydział Sztuk Pięknych - kierunek Edukacja Artystyczna w zakresie sztuk plastycznych i obroniłam tytuł licencjata. Następnie zmieniłam swoją specjalizację na Media Rysunkowe i uzyskałam z tej dziedziny tytuł Magistra Sztuki w 2015 roku. Dyplom teoretyczny i praktyczny obroniłam pod kierunkiem prof. Wiesławy Limont oraz dr hab. E. Jabłońskiej. Obie prace zostały wyróżnione i uzyskały pierwszą nominację do medalu Janusza Boguckiego.
Jaki rodzaj sztuk plastycznych jest pani najbliższy?
- Dyplom uzyskałam za instalację, jednak najbliższe jest mi malarstwo sztalugowe, najpierw olejne, później akrylowe. Prace, które tak wysoko oceniono na Salonie, odzwierciedlają moje zainteresowania. Jest to m. in. fascynacja fotografią retro, która łączy się nie tylko z tym co było, ale też z tym, co jest i niedługo będzie. Mam mnóstwo zdjęć, które przekazali mi rodzice i dziadkowie. Historia, którą przekazano mi wraz ze zdjęciami, wzbudza we mnie wiele emocji i empatii do tego, co było kiedyś. Zderzenie obecnego czasu z przeszłością, kazało mi opowiedzieć to, co czuję. Jeden z obrazów na wystawie - nazwany "Tych lat nie odda nikt" - pokazuje dwie dziewczynki z minionych czasów. Ten obraz ma wywołać refleksję. Dzisiejsze, czy wczorajsze? Jedna z dziewczynek trzyma w ręce torbę, być może z książkami, czy zeszytami... druga telefon komórkowy w formie ulotnego balonika. Widz ma sobie odpowiedzieć, co jest lepsze? Inny obraz - "I znów będziemy czekać" - jest odbitką z mojego życia. Mama z dwójką dzieci dzwonią przez do taty włączając kamerkę. Obraz pokazuje ich świąteczną inscenizację i tęsknotę. Tak działo się w moim życiu, kiedy mąż przez parę lat przebywał zagranicą. Moje obrazy to historia mówiona, to opowiadania, które można różnie odczytywać. One mają edukować i wywoływać wspomnienia.
Jest pani dziś w pięknej wieczorowej kreacji sprzed lat. Moda retro wraca?
- Tak, częściowo wraca i mnie to cieszy. W ostatnich latach można zauważyć renesans stylów typowych dla lat 70 i 80 XX w. Ubrania w stylu vintage. Młodsze i starsze pokolenie, często inspirując się kulturą pop i estetyką retro, przywraca do łask elementy, które były kiedyś symbolem codzienności. Powraca nie tylko moda na ubranie. W obliczu kryzysów gospodarczych i ekologicznych, coraz więcej osób wraca do idei lokalnych upraw, DIY (zrób to sam) i zrównoważonego rozwoju. W dobie cyfryzacji i izolacji społecznej zauważam powrót do lokalnych inicjatyw, które maja na celu budowanie wspólnoty, organizowanie spotkań sąsiedzkich czy lokalnych festynów. Jako matka widzę jak dzieciństwo w okresie PRL, rożni się na wielu płaszczyznach od obecnych czasów. Jestem wychowana w czasach PRL i jak każdy z tamtych lat ma dużo do opowiedzenia, również o tej stronie, która miała negatywny wpływ na nasze życie. Jednak skupiłam się głownie na pozytywach, na tych sferach, których obecnie brakuje, bez których jest trudniej i dziwnie.
Co robi pani poza malowaniem obrazów?
- Obecnie przede wszystkim maluję. Współpracuję z różnymi galeriami. Często biorę udział w wystawach oraz aukcjach, również charytatywnych. Moje obrazy znajdują się w Polsce i wielu krajach za granicą. Pracuję również dla różnych instytucji. m.in. prowadzę warsztaty plastyczne dla dzieci i dorosłych.
Wystawa "XXIII Salon Wielkopolski 2024" otwarta jest dla zwiedzających do 4 stycznia 2025 r.
Piotr Keil
Dodaj komentarz
- to dla Ciebie staramy się być najlepsi, a Twoje zdanie bardzo nam w tym pomoże!